czwartek, 18 października 2018

Od prawego do lewego



Myślę, że warto mieć świadomość tego, co tak naprawdę jest nam w życiu potrzebne, a co zbędne... Co nas cieszy, a co denerwuje i upokarza... I myślę, że warto dzielić się z innymi tym, co myślimy i czujemy... Nie oznacza to jednak, że każda moja publikacja na tym blogu - jest moim fochem. Należy traktować je z lekkim przymrużeniem oka... 



                                                   


Ilekroć czytam lub słyszę hasło: „Prawo stoi po twojej stronie” – dostaję drgawek. Bo przecież te słowa, to utopia?! Nic nie znaczące i nierealne?! Gdzie do cholery jest to prawo?! Chyba poszło na „lewo”, rzucając słowa na wiatr... Nie raz wpadają mi w ręce postanowienia i uzasadnienia sądów, prokuratorów i innych ,,gadów”. Tak, właśnie gadów, bo akurat nie mam innego zamiennika dla przedstawicieli prawa. Czy wszelkiej maści wymiary sprawiedliwości, kiedykolwiek załatwiły pozytywnie jakąkolwiek sprawę? No może jakąś błahą... A pozostałe? Wątpię. Wszystkie są „niby” rozpatrywane, odbywają się jakieś tam „nasiadówki” (żylaki odbytu, to chyba zawodowa choroba) a potem umarzane.


Zażalenia? Odwołania? To tylko stracony czas, bo jakiś szanowny Prokurator Prokuratury postanawia utrzymać w mocy postanowienie swojego koleżki. Spójny „łańcuszek” prawda? I ogniwka świetnie połączone. Wręcz nierozerwalne?! A to ich słownictwo... Niech szlag trafi! Czy zwykły człowiek, nie mający na co dzień styczności z nimi jest w stanie pojąć, o czym „gęgają” odczytując postanowienia, uzasadnienia czy inne cholerstwa?! Nie! Bo pieprzą tak zawiłym językiem, że po prostu można dostać torsji. I chyba tylko po to, by lepiej zamącić ludziom w głowach. Rozumiem, że studiując prawo, trzeba było przyswajać te wszystkie głupie, nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości regułki, ale na litość boską mówcie że do cholery poprawną polszczyzną?! I zacznijcie wreszcie stosować to prawo w praktyce! I nie powtarzajcie w kółko tych samych słów! Bo to masło maślane staje się mdłe...

Dla przykładu zacytuję parę zdań z pewnego postanowienia sądowego, dotyczącego zażalenia na prokuraturę, które trafiło do innej prokuratury, a potem z powrotem do tej samej... I pozwolę sobie dodać swoje komentarze. Ścigać mnie za to raczej nie będą, bo nie chce im się wszczynać dochodzeń... No przecież nie zorganizują zjazdu z całej Polski, by schylać grzbiet i szperać w moich przemyśleniach... W takim razie do dzieła cyt.: „Prokurator Prokuratury Okręgowej nie znalazł podstaw do przychylenia się do złożonego zażalenia”. I po cholerę to określenie „Prokurator Prokuratury”? Przecież wiadomo, że nie Domu Kultury. Ale to nie byle kto, tylko ważna „figura”, więc trzeba podkreślić „fuchę”, żeby brzmiało dumniej i groźniej. Tyle, ze ta groźna figura nie znalazła podstaw przychylenia się do zażalenia... A szukał ich pan chociaż panie „Prokuratorze Prokuratury”? Wygląda na to, że nie. Bo, gdyby pan szukał, daję uciąć rękę, że znalazłby je pan! A jak się nie chciało szukać, to i ,,przychylać” się nie chce... No przecież wszystkim wiadomo, że tego typu ,,figury” nie są skore do schylania grzbietu i szperania w cudzych sprawach. Może jakby tak obciążył kieszenie, to grzbiet by się i ugiął...

Następny cytat: Zażalenie nie jest zasadne i nie zasługuje na uwzględnienie”. I tu mamy pana „Prokuratora Prokuratury” w garści. Dlaczego nie zasłużyło na uwzględnienie? W takim razie, co trzeba zrobić, żeby zasługiwało na nie? Bombonierka? Koniaczek? To już chyba przeżytek... I nie te czasy... Może jakaś kopertka, by uwzględniła? Sama nie wiem... Nie uwzględnił, bo pewnie nawet nie czytał? Tyle tych zażaleń leży na biurku, że można dostać ,,bzika”. No i przecież nie wypada bruździć kolegom po fachu...

A, przepraszam... Chyba „łypnął” okiem, bo w dalszej części czytamy: „Brak jednak podstaw do uznania na tle zgromadzonego materiału dowodowego iż zachowanie oskarżonego było podejmowane w celu dokuczenia, poniżenia i by wyczerpywało znamiona przestępstwa określonego w art.(...) Świadkowie potwierdzili fakt, przyznał to też oskarżony (...) jednocześnie zaprzeczając czynom (...) Sąd w zupełności podziela argumentację przedstawioną przez Prokuratora, stwierdzając brak podstaw do uznania, że czyn oskarżonego przekracza znamiona krzywd. Z uwagi na powyższe sąd zaskarżone postanowienie uznał za prawidłowe i utrzymał je w mocy”. Brawo!!! Świadkowie potwierdzają, oskarżony przyznaje się do winy a jednocześnie zaprzecza i stąd brak podstaw do stwierdzenia, że przestępstwo było popełnione?! Jaki z tego wniosek? Że można publicznie obrażać, opluwać, dokuczać etc. A sprawa i tak się ,,rypnie”...

Jednak tego typu spraw „rypie” się coraz więcej. Oj, chyba „rypanie”, to największe hobby sądowych „figur”... Tylko patrzeć jak każdy oskarżony o niedozwolone czyny, łamiący prawo, po prostu narobi „Prokuratorom Prokuratur” na głowę?! Ciekawa jestem czy wówczas też będzie brak podstaw do uznania, że czyn przekracza znamiona krzywd? Czy nie będzie poniżeniem, albo przestępstwem? Marzę o tym, żeby na własne oczy ujrzeć to widowisko. A potem z przyjemnością zatańczę z „Prokuratorem Prokuratury” od prawego, do lewego... Ale uprzedzam, że w tym tańcu – prawo musi stanąć po mojej stronie. I to koniecznie prawej! Bo ta lewa jakoś mi nie pasuje...

Chyba w przypadku większości ,,Prokuratorów Prokuratur”, sędziów i innych ,,gadów" najwyższa pora na zasłużony odpoczynek, bo wzrok już szwankuje, grzbiet nadwyrężony, a kieszenie pustoszeją , bo społeczeństwo coraz to uboższe, ale za to o ile mądrzejsze... ZUS im przecież wszystko wynagrodzi... Amen.







3 komentarze:

  1. Hehehe Gosiu po pierwsze fajnie , że jesteś znowu, po drugie masz jak zawsze całkowita rację. Tego bełkotu nie da się zrozumieć nawet po setnym czytaniu . Kiedyś myślałam, że to ja jestem taka ciemna i niedouczona, ze nie rozumiem co do mnie piszą. Teraz nawet nie próbuję się nawet wczytywać w takie oświadczenia, bo i tak nie wiadomo co autor miał na myśli. Szkoda mi czasu na takie przemyślenia, na które na dodatek nie mam żadnego wpływu.
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj...przedwyborcza goraczka...czy jak? 😊
    To że nie gadają ludzkim glosem to wiadomo, że specjalnie... Zeby zwykły człowiek maluczkim i durnym sie poczul. A co do reszty... Swieta prawda!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Małgosiu znów zapomniałam że Felietonów mam szukać na tym blogu.
    Oj jak ja się stęskniłem za Twoim zdrowym podejściem i trafnymi uwagami.
    Nie zamierzasz wydać przypadkiem zbioru że Swoimi telefonami? .
    Pozdrawiam cieplutko Małgosiu 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń