Złapałam się na tym, że dosyć często
swój punkt widzenia kieruję na mężczyzn. I doszłam do wniosku, że nie tylko oni
są wadliwie skonstruowani przez matkę naturę. Kobiety także. I zastanawiam się
niejednokrotnie, kiedy wreszcie „baby” przestaną dyskryminować siebie nawzajem?
Kiedy też wreszcie przestaną robić z siebie ,,słodkie idiotki”, ,,ciepłe
kluchy’’ bądź ,,domowe kury”? A na dodatek ślepe jak cholera, odmieniające
wciąż przez przypadki swoich życiowych partnerów.
Wymienię tylko kilka,
tych najczęściej używanych, zwłaszcza przez te zamężne: ,,mój mąż”, mojego
męża", „mojemu mężowi”, „o moim mężu” i ostatni najciekawszy wołacz: „O!
mój mąż!” To najczęściej spotykany okrzyk, zwłaszcza po dłuższej rozłące...
Powiem wprost: „babski” charakter determinuje życie kobiet. Bo według mnie, to
same podkładają sobie kłody pod nogi przy wejściu do „świata” menów.
Dam błahy przykład:
pierwsza lepsza urzędniczka, racząca się od rana kawą (niejednokrotnie dla
szpanu), dość długo zwleka z odstawieniem filiżanki, by obsłużyć petentkę. Zaś,
kiedy ujrzy jakiegoś czarnowłosego mena, omal nie pieprznie na podłogę
filiżanki ze smolistą substancją i pędzi na oślep, potrącając wszystkich po
drodze, by z anielskim uśmieszkiem zapytać: „w czym mogę pomóc?” Oczywiście w
jej nieczystych myślach (zwłaszcza w przypadku tych niezamężnych), z pewnością
zaoferowałaby ,,lekarstwo na samotność’’. Jednym słowem: słodka
idiotka...
I to właśnie ten typ
kobiety, najczęściej zwraca swe surowe oblicze do innych kobiet, a do mężczyzn
zalotnie mruga ociekającymi z tuszu rzęsami. No, bo to przecież mężczyzna…
Nawet, gdyby wyglądem przypominał troczki od kaleson?! Według mnie, jednak
głównym powodem tych starań jest nieszczęsny brak poczucia własnej wartości.
Może dlatego właśnie kobiety muszą starać się zawsze być miłe, grzeczne i
ładne, żeby mężczyźni w tym swoim ciężkim życiu mieli na co popatrzeć?. Co
prawda nie zgadzam się ze wszystkim, bo ładna i miła – owszem. Ale grzeczna?
A niby dlaczego? Ileż to gburów i arogantów spotyka się na co dzień? Ale
oni bez względu na urodę czy charakter mają prawo, zaś one obowiązki. I w tym
sęk...
Wracając do obowiązków,
pomijam już takie czynności jak wychowywanie dzieci, codzienne gotowanie,
pranie, sprzątanie, zakupy itp. To są te podstawowe, nawet kobiet pracujących
zawodowo (nie wspomnę na razie o kobietach niepracujących), bo zmierzam raczej
do podstawowego obowiązku kobiet - czyli przymusu do odpowiedniego, zadbanego
wyglądu. Żadna nie robi przecież tego dla siebie, ale dla całej armii mężczyzn,
których spotyka od rana do wieczora na ulicy, w pracy czy w sklepie. I nie mam
tu na myśli żadnych romansów czy flirtów, ale poważny obowiązek każdej
szanującej się kobiety - czyli by być zadbaną i cieszącą czyjś wzrok.
Bo moim zdaniem nie ma
kobiet brzydkich, są tylko zaniedbane. A przecież kobieta powinna być ozdobą
mężczyzny! Nie wiem, kto jest wynalazcą tego stwierdzenia, ale mam nadzieję, że
jednak mężczyzna. Zaś to odgórne zarządzenie dotyczące wyglądu, narzuciły sobie
chyba same kobiety. Bo dlaczego one nie mogą zaokrąglać się tu i ówdzie, a
mężczyźni mogą? Dlaczego oni mogą zakładać adidasy do garnituru, mieć
pogniecione ciuchy, nieogolone brody, a my co chwila musimy kontrolować się w
lustrze?
Tak, to zdecydowanie
wymysł kobiet, bo ich niepewność siebie ostatnio sięga zenitu? Biorą kredyty na
odsysanie tłuszczu, powiększanie biustu i wpadają w ciuchową
,,zakupomanię", żeby podobać się wszystkim facetom. Wciąż niezadowolone z
siebie brunetki farbują się na blondynki, blondynki na rude, rude na brunetki
itd. Smarują swoje jasne cery brązującymi samoopalaczami, chcąc dorównać
opalonym kalifornijkom. A kto jest największym krytykiem w razie przybycia na
wadze nieszczęśliwej, żeńskiej istoty ludzkiej? Oczywiście najbliższe
„psiapsiółki”, szepczące ze zgorszeniem jak mogła tak siebie zaniedbać?
Kobiety, których
poczucie własnej wartości wyrażone jest w kilogramach, nigdy nie jedzą kolacji,
nie obżerają się ciastkami i litrami siorbią tylko gorzką kawę. To nic, że
ciągle są głodne i złe, że od schudnięcia przybyło im zmarszczek. Za to
mieszczą się w rozmiar S i to jest najważniejsze osiągnięcie w ich życiu. Są
tak zastraszone przez siebie nawzajem, że zgodnie twierdzą, że ich ulubionym zajęciem
jest sprzątanie i szorowanie zaschniętych patelni po jajecznicy. Nie
znają też większych przyjemności niż wlewanie WC Pickera do klozetu. O,
przepraszam, ale tu już mamy do czynienia z tzw.,,udomowioną kurą’’
Dlaczego udomowioną, a
nie domową? Bo sama się udomowiła! I śmiem stwierdzić, że ten WC Picker jest
dla nich o wiele milszy i bardziej kochany od własnego męża…Właśnie ten typ
kobiety nadzwyczaj kocha domowe zacisze. Nie lubi towarzyszyć mężowi w
spacerach, w wypadach do kina czy kawiarni. Domowa kura (w większości
przypadków) nie dba o swój wygląd. Nie liczy kalorii, nie przegląda się w
lustrze. Swoje zniekształcone odbicie widzi jedynie w błyszczącej patelni czy
zlewozmywaku. Najczęściej jest to kobieta zgorzkniała, marudna i gwiżdże na swój
wygląd. Nie dziwię się więc, że na każdy widok swego życiowego partnera
najczęściej używa ostatniego z przypadków deklinacji… I tak szczerze mówiąc
omija ich wiele przyjemności, które mogłyby zaczerpnąć z życia. A przecież te
wszystkie obowiązki można ze sobą pogodzić? Ale domowej kurze świat
przesłaniają tylko gary, ścierka od kurzu i lekko pożółkłe, wzorzyste firany.
Smutne, bo to praca
iście syzyfowa, a w dodatku o wiele nudniejsza niż kontrolowanie wagi czy
poprawianie makijażu. I jedyna rozrywka – to spotkanie od czasu do czasu na
wszechobecnej kawie w wąskim gronie przyjaciółek – doradczyń. I czy to domowa
kura czy bizneswoman, czy też zwykła urzędniczka – wszystkie dyskryminują się
nawzajem! Mam jednak nadzieję, że wiele kobiet bez poczucia winy pozwolą
sobie na zjedzenie kolacji i przyznaje głośno, że wlewanie WC Pickera do
klozetu czy szorowanie patelni po jajecznicy nie jest ich ulubionym zajęciem.
Ja jednak, pomimo, że jestem kobietą – nie będę ani słodką idiotką, ani ciepłą
kluchą, a już tym bardziej domową kurą!
No Małgosiu, ale poleciałaś, chyba ktoś Ci na odcisk nadepnął, czyżby szanowny małżonek, jakieś pretensje do Ciebie miał? A może jakaś psiapsiółka z żalami się zjawiła. Wszystko to, co napisałaś, to święta prawda. Kiedyś uważałam się za "kurę domową", wszystko jednak uległo zmianie, gdy zaczęłam chorować. Mój małżonek /wiem co napisałaś/, chociaż wcześniej pomagał mi w prowadzeniu domu, wychowaniu dzieci, zmienił się diametrialnie. Teraz to On jest kurą domową, robi dosłownie wszystko, ja jestem oszczędzana do przesady. Czasem wydaje mi się, że powinnam jakoś bardziej go docenić, ale jak, za diabła nie wiem. Teraz to jestem zdominowana przez jego "wszystko wie lepiej", ja nie mam prawa głosu, swojego zdania, to mnie przytłacza, a z tego "zaklętego kręgu" jakoś nie potrafię się wyzwolić.
OdpowiedzUsuńDużo by o tym pisać, ale to zbyt osobiste, więc zostawię na ewentualne pogaduchy /wiesz jakie/.
Ciekawa jestem odzewu innych Twoich komentatorek, a dzisiaj już dość przy kompie posiedziałam, idę spać. Tobie radzę to samo zrobić, bo nic tak dobrze nie wpływa na nasz babski móżdżek, jak dobry, spokojny sen.
Kolorowych snów, Kochanieńka.
Danusiu, ,,poleciałam", bo takie są moje przemyślenia... Mój małżonek akurat nie miał na te przemyślenia wpływu, bo jest, że tak powiem - aż za idealnym i bardzo tolerancyjnym mężem. Jest po prostu wspaniałym człowiekiem;) Inny, po prostu ,,kopnąłby mnie w tyłek" z to, że właśnie nie jestem ,,domowa kurą"...No może nie do końca tak jest, ale to też temat na pogaduchy (oczywiście, że wiem gdzie). Przesyłam Ci moc buziaczków;)
UsuńNo to poleciałaś po bandzie . Chyba ten bloger wkurzył Cię na maksa. Generalnie masz rację, ale w jednym sie z Toba nie zgadzam. W wiekszosci przypadków kobiety tak przesadnie dbają o siebie nie dla facctów tylko dla swoich psipsiólek tudzię innych kobiet w swoim otoczeniu.Bo facet nie zauważy i nie odróżni koloru lakieru na paznkociach , czy one będa czerwone, rózzowe czy filoetowe to dla niego bez różnicy, natomiast psispsiólka zauważy do razu. Więc moimi skromnym zdanie baby stroją się dla innych bab !!.
OdpowiedzUsuńAle, zdecydowana większośc mam zanizone poczucie wartości , ale to głownie przez bycie kurą domową. Też tak miałam do momentu jak się nie wyzwoliłam i moje mysli skierowałam do rekodzieła. Dynda mi dokładnie wszystko , nie przeszkadzają mi brudne gary w zlewie i nie musza byc umyte już, jak skończę wycinac serwetke to moze umyję , chyba nie uciekna mi z tego zlewu :-) a Jak sie jaśnie panu nie podoba to se może umyć sam.I generalnie jak któras nie ma swojego JA , swojego świata i swojego hobby to poczucie wartości u niej jest w zaniku !!.
Oj
Pozdrówka Gosik i dziekij że jesteś takim wspaniałym Rzecznikiem prasowym , czytam Ci z rozdziawiaona gęba , a myśli warjują.
Anka, czy ja juz ci mówiłam, cię kocham? ;-D
UsuńZdecyduj się Dorciu, którą wreszcie kochasz? Tzn, która bardziej;) Bo mnie też pisałaś, że mnie kochasz;) Teraz już wiem, dlaczego ,,wstrzeliłaś" się między mnie a Anię;););) I przez to nie mogę jej odpisać... Ty to masz sposoby na ,,miłosne" wyznania i ,,rozłąki" ;););) Dlatego dzisiaj, za karę dostaniesz ode mnie tylko jednego buziaka ,,diabełku";)
UsuńDo Ani; Nie czytaj tych moich ,,wypocin" z ,,rozdziawioną gębusią" ;) Zamiast ją ,,rozdziawiać", lepiej przymknij jedno oko Aniu;) Buziaki;)
UsuńOj, Gosiu tym razem pojechałaś na maxa i trochę mnie wkurzyłaś:)) ja jestem kurą domową, nie dlatego że chcę ale nie mam innego wyjścia, a i tak kocham swoje pielesze:)
OdpowiedzUsuńPilnuje swojej wagi, ale nie dlatego, żeby dobrze wyglądać w swoim rozmiarze M tylko dlatego że w takim się najlepiej czuje, tak samo z dbaniem o siebie- robię to dla SIEBIE bo gdy dobrze wyglądam, dobrze się czuję, a wtedy i robota lepiej mi idzie:)
i nie jestem wyjątkiem, znam wiele takich kobiet i to zdziwiłabyś się w jakim wieku są.
Co do zachowań damsko- męskich to zauważ, że zachowanie panów ( naszych też) jest zupełnie inne gdy zobaczą/ znajdą się w pobliżu innych kobiet od razu zmienia się ich zachowanie np wciągają swoje brzuszki, zaczynają sie uśmiechać i elegancko zachowywać, beż względu czy to spotkanie towarzyskie czy ich praca.
Jak widać nie jest to tylko domena kobiet, ale to nam się najbardziej dostaje.
Pozdrawiam serdecznie:)
Przepraszam Reniu, że Cię wkurzyłam... Nie chciałam tego... Wybaczysz mi? przecież ja nie napisałam o Tobie, bo nic o Tobie nie wiem, oprócz tego, że prowadzisz zapewne wspaniałą kuchnię? Tak sadzę po Twoich wyśmienitych przepisach kulinarnych;) Ale niejednokrotnie pisałam, że moje przemyślenia należy traktować z lekkim przymrużeniem oka;) Ja też dbam o siebie dla siebie, a nie dla małżonka, bo on zaakceptowałby u mnie zapewne wszystko, co najgorsze...A odnośnie zachowania mężczyzn - w stu procentach zgadzam się z Tobą;) Dziękuję Ci za szczery komentarz, bo ,,oklaski" przyjmuję często jako niezbyt szczere... Pozdrawiam Cię gorąco Reniu;)
UsuńTemat rzeka, i nie do przedystkutowania w komentarzach!
OdpowiedzUsuńJa generalnie uważam, że nie ma większego znaczenia jaka rolę kobieta sobie wybiera w życiu, dopóki jest to jej świadoma decyzja i jej wybór. Wtedy jest szczęśliwa i zadowolona.
Gorzej jeśli do pełnienia tej czy innej roli została w zmuszona w taki czy inny sposób.
Wtedy zaczyna się dramat.
I myślę, że o tym stanie piszesz, kiedy kobiety popadają w sytuację nie do końca z własnej woli przez co staja się zgorzkniałe i swoją złość wyrzucają :"w świat".
Natomiast jest coś w tym, że "kobieta kobiecie wilkiem".
Przez tę ewolucyjnie ukształtowaną cechę rzuciłam swoją pierwszą robotę, bo trafiłam do takiego "gniazda os" , że najgorszemu wrogowi nie życzę!
Dorotko ja zostałam zmuszona do bycia w domu- na początku był dramat, ale nie z tego powodu i nie jestem nieszczęśliwa- to zależy od tego jak podchodzimy do danego problemu i jak ewentualnie próbujemy go rozgryźć:) wszystko zależy od nas :) a gniazda os- no cóż, mój wujek mechanik maszyn szwalniczych mówi, że baby to h..je i chyba sobie na to zapracowały:)
UsuńTo powinnaś mu powiedzieć Reniu, ze faceci to p...y. Jak odpierać ,,ataki" wymierzone w płeć piękną, to dosłownie i w tym samym stylu;)
Usuńno i sobie baby pogadały o ruskich polakach! ;-DDD
UsuńDziękuję Martuniu;) Przynajmniej Ty jesteś zgodna;) Zresztą z Tobą nigdy nie ma problemu;) Za rączkę i do baru...;) Buziaczki;)
OdpowiedzUsuń