niedziela, 29 czerwca 2014

Nie jestem grzeczną dziewczynką


Nie rozumiem, dlaczego niektórzy twierdzą, że piszę wulgarnie... Nawet mój kolega, który jest najwierniejszym moim Czytelnikiem oznajmił mi wprost, że: „kobieta powinna łagodzić obyczaje”, a nie „dokładać” wszystkim po kolei. Figę prawda! Kobieta, zwłaszcza pisząca powinna odróżniać dobro od zła i być szczera. Czasami nawet do bólu. Dlaczego niby mam nie używać słów typu: „pieprznąć”, „rąbnąć”, „olać” itp. Przyznam szczerze, że najchętniej pisałabym tak, jak myślę... A ile wulgaryzmów pada z ust rodaków i rodaczek w mowie potocznej? Czasami więdną mi uszy... 

czwartek, 26 czerwca 2014

Jaka jestem, taka jestem


Jeszcze do niedawna myślałam, że nie mam talentu i nie potrafię pisać. I dosłownie przed chwilą zmieniłem zdanie... Uważam, że nie mogę nie mieć talentu, bowiem pisanie przychodzi mi z cholerną łatwością. A powiedziałabym, że nawet diabelnie łatwo. Skoro coś okazuje się taką prostotą, to nie może być chyba niczym szczególnym, prawda? Okazało się jednak, że nieprawda, bo pisaniem potrafię wywoływać nie tylko uśmiech czy oburzenie, ale refleksje i łzy... Nie jestem w stanie określić, ile czasu tracę na opracowanie strategii obsunięcia prawej czy też lewej nogi moim felietonowym bohaterom, co w konsekwencji powinno powodować ich upadki, ale najważniejsze, że zawsze dążę do celu bez względu na to, czy ze skutkiem czy bez... A więc, tylko takie są te moje problemy z pisaniem...