Z każdym dniem coraz bardziej jestem
przekonana, że zmianę prowadzonej do tej pory polityki w Polsce wymusi jakiś
bunt. Powodów przecież jest mnóstwo np.:masowe zwolnienia z pracy i narastające
bezrobocie, czy też niezadowolenie ubożejących z dnia na dzień emerytów i
rencistów (a będzie jeszcze gorzej, gdy emeryci i renciści staną się
„utrzymankami” tych wszystkich zatrudnianych dziś na najniższą stawkę).
Myślę, że przy tak wzrastającym ciśnieniu, każdy powód do wybuchu byłby dobry. W tym miejscu przypomniał mi się nasz narodowy bohater, czyli wódz „Solidarności”. Bohater?! Co ja bredzę? Przecież to nie on rozpieprzył PRL, tylko zdesperowani robotnicy! Bez ich buntu - Lesio mógłby ćwiczyć swoje hasełka jedynie na ekipie elektryków... I chyba jedyne słowa, w które gotowa jestem uwierzyć, wypowiedział 24 sierpnia 1990 roku w programie III polskiego radia: „Szatan wszystko poprzekręcał” (jego chyba też). Bo rzeczywiście, życie w demokratycznym państwie nie zmieniło się na lepsze. A wódz obiecywał nam przecież drugą Japonię? Krzyczał: „Ja umiem zwyciężać”. Też mi coś? Każdy potrafi zwyciężać mając w ręku dobre narzędzie walki – czyli rzesze zbuntowanych ludzi. Ale pal licho Lecha, bo to już prawie historyczna postać, która przynajmniej dla mnie nic nie znaczy, a doprowadziła mnie do przygnębienia. Chociażby swoją „prezydenturą”. Zresztą, chyba nie tylko mnie...
Przygnębienie i rozczarowanie nie
opuściło rodaków nawet w momencie wejścia Polski do Unii. Bo nie widać żadnych,
korzystnych zmian, a jedynie powiększył się obszar nędzy. Od początku
transformacji politycy wszystkich opcji, (geniusze gospodarczych przemian!)
katują nas ozdrowieńczymi programami i reformami. Ale ta szokowa terapia nie ma
wpływu na godniejsze życie przeciętnego Polaka, bo aż 60% społeczeństwa żyje na
granicy nędzy i ubóstwa! I po co się oszukiwać? Nasz
system jest chory od samego początku i żadna reforma mu nie pomoże!.
Emeryturami i rentami zajmują się aż trzy instytucje: ZUS, KRUS oraz budżet
państwa. Ten ostatni wypłaca najwyższe uposażenia i jest najmniej znany
społeczeństwu, gdyż korzystają z niego sami „zasłużeni ważniacy”...
ZUS jest niby bogatą
instytucją, ale podobno budżet państwa dokłada do niego. A jeszcze pożycza kasę
od banków komercyjnych?! A od kogo mają pożyczać emeryci i renciści, którym nie
wystarcza „jałmużny” na życie, nie wspominając o innych potrzebach? Szlag mnie
trafia, kiedy emeryt lub rencista, rezygnuje w aptece z jakiegoś lekarstwa, bo
jest zbyt drogie, kiedy „szczypie” się kupując parę dekagramów mięsa czy
wędliny „lepszego” gatunku... Lepszego - czyli mortadeli zamiast szynki... To
wszystko, po prostu mnie przerasta... Młodszym bratem ZUS-u jest KRUS. Dla
rolników oczywiście. I rzecz jasna – tych bardziej „wykwalifikowanych”(czyt.
cwanych), którzy poza własnością jednohektarowego gruntu mają z rolnictwem tyle
wspólnego, co ja z zakonem. Uprawiają jedynie „wysokopienne” pokrzywy i
„niskopienny” perz. Przecież wszyscy doskonale wiemy, że ten jeden hektar - to
tylko „przykrywka” dla prowadzonej działalności gospodarczej, by „wykołować”
ZUS. Ale bycie „rolnikiem” opłaca się, bo KRUS przynajmniej pobiera niskie
składki ubezpieczeniowe... A w ogóle, to wszyscy wszędzie robią siebie
wzajemnie „w konia”. I nikt nie widzi w tym niczego złego? Normalka i tyle.
Normalką na przykład
jest też, że pierwszy lepszy pracodawca rejestrując pracownika wystawia mu
najniższe zarobki, po to by do ZUS-u odprowadzić również jak najniższe składki.
Zatrudniony dureń cieszy się, że do łapy dostaje dużo więcej, ale nie myśli, że
na starość czeka go grzebanie na śmietniku w poszukiwaniu kromki suchego
chleba... A co na to ZUS? Co urząd skarbowy? Przecież i koń by się uśmiał z
tych durnych machlojek! Bo taki ,,czerstwy” biznesmen, najczęściej po
podstawówce, (ale liczy się łeb na karku, a nie szkoła) „kręci lody” wszędzie,
gdzie tylko się da. Jednym słowem: tumany tumanią tumanów! Bo inaczej nie
potrafię określić tych wszystkich geniuszy krętactw, inicjatorów i realizatorów
gospodarczych przeobrażeń. I naprawdę brak mi słów, by trafnie określić te
wszystkie nadprzyrodzone zjawiska. Ale cóż... Przecież to nie ja, tylko kiepski
„elektryk” popsuł ,,kontakty”, w których wciąż dochodzi do zwarcia. Na razie w
każdym tylko iskrzy, ale mam cichą nadzieję, że wkrótce pieprznie kogoś
porządnie... I wreszcie będzie to porządny powód do buntu!
Ach jakże ja się z Tobą zgadzam, wkurzają mnie jeszcze wszelkie opłaty składka zdrowotna jaka to kasa miesięcznie, moim zdaniem nie powinna być przymusowa bo jak jest przymus to i tak idziemy prywatnie bo państwo to mozemy wizyty nie dożyć :(
OdpowiedzUsuńZgadza się Diano;) Można nie doczekać wizyty u lekarza,,, Dlatego mądre jest powiedzenie; ,, Trzeba zdrowia, by chorować". Pozdrawiam Cię cieplutko;)
UsuńGdyby wszyscy mieli odwagę głośno wyrażać swoje zdanie, może nie musiałoby nic pieprznąć, a co poniektórzy poszli by po rozum do głowy i to co złe, zmieniliby na dobre. Wydaje mi się, że ja już tych lepszych czasów, to już nie doczekam, a i wątpię czy moje wnuki tego doczekają. Pesymizm bije z tych słów, ale to jest nasza obecna rzeczywistość i niestety wobec niej jesteśmy bezsilni. Nie chodzi tu o jakikolwiek przymus, jak pisze Diana ze składkami zdrowotnymi, bo zwykle wybieramy rozumnie, to co dla nas najkorzystniejsze, a z obowiązkowych składek, to powinni tłumaczyć się ci, którzy je na nas nakładają. Klepiemy biedę, czasem na własne życzenie, czasem nieświadomie doń się przyczyniając, bo niejasne przepisy już niejednego wykończyły. Po co więc się uczyć, tyle lat, studiować, jak potem nikt naszej wiedzy nie chce dobrze spożytkować dla dobra ogółu. Mogłabym tak bez końca mnożyć przykłady, ale to strzępienie języka po próżnicy, więc na tym zakończę, czy tego chcesz, czy nie.,
OdpowiedzUsuńJa też Danusiu nie doczekam tych lepszych czasów, a zresztą to nawet wątpię, czy kiedykolwiek nadejdą... Ale ponarzekać przecież sobie możemy, bo zawsze lżej na sercu... Pozdrawiam Cię gorąco;)
UsuńNie wierzę, że ten naród stanie do buntu o którym mówisz...:-(
OdpowiedzUsuńI to jest przygnębiające. Bo powodów ku temu nasi wspaniałomyśni zarządzający dali nam mnóstwo. Długo by pisań o powodach takiego stanu rzeczy bo to cały przewód profesorski by wyszedł. Ale tak jest. I szkoda.
Ostatni jak dla mnie moment na wyjście na ulicę był w momencie podnoszenia wieku emerytalnego. Gdyby wtedy ludzie wyszli na ulicę. To dopiero by wstrząsnęlo tymi elytami. A wiesz kto poszedł protestować? Emeryci!
Gosiu, nas po prostu prostymi jak drut socjotechnikami (uskutecznianymi przez ostatnie 20 lat) wyuczono jak szczury w labiryncie, ze permanentny stan przyciskania do ściany jest normalny!
Tak jest Dorotko! Ty masz zawsze rację;)
Usuńbez przesady z tym "zawsze" ;-)
Usuńmój mąż ma odmienne zdanie...
Męża zawsze można wymienić na nowszy model;)
Usuńba! ;-)))
Usuńale po co
Gosiu zgadzam sie z Tobą w 100% powiem więcej to jest skandal , że młodzi ludzie ponoc wykształceni za państwowe peniądze, jada na zachód zmywac gary albo przekładac towar w hutowniach , bo tu nie maja godnej pracy, ba... nie mają żadnej pracy , która pozwoliłaby im godnie żyć !!!
OdpowiedzUsuńI tez twierdze , że kiedys to pieprznie tak że nie bedzie co zbierać , . Tylko chyba ja juz tego nie dozyję. Moja firma istniec ma do 31.12, 2017 , będzie mi wtedy brakowac prawie 5 lat do emerytury I ciekawa jestem kto przyjmmie do roboty 58 letnia babę?????? Więc jak chce miec na lekarstwo i plombę u dentysty juz dzisiaj musze chyba odkładac na kupkę , czyli moja prywatną emeryture. Pytanie tylko z czego ??
SWoją droga masz Blondyneczko niesamowitego nosa do takich kontrowersyjnych tematów i szacun wielki dla Ciebie , że nie boisz sie o tym pisac !!!!
Mimo wszystko życzę Ci spokojnego słonecznego tygodnia , i żyj pełnią życia tu i teraz
Buziaczki
No, chociaż raz zgadzasz się ze mną Aniu;) A pisać boję się, jak sama widzisz;) Dziękuję za życzonka. Ja Tobie również życzę tego samego;)
Usuń