środa, 13 sierpnia 2014

Nie zawiążę języka na supeł



Rozumiem wszystko: miłość do kanarka, białej myszki, udomowionego szczurka czy jakiegoś tam innego, pokracznego i zaślinionego czworonoga, ale bez przesady. Zapewne zapytałby ktoś, skąd takie myśli? A właśnie po tym, jak przeczytałam kiedyś w gazecie o akcji uwalniania psów z jakiejś miejscowości, gdzie były hodowane w celu walki, czyli wzajemnego zagryzania się! 

Który silniejszy, ten przetrwał i dalej siedział w zagrodzie bez wody i pokarmu, aby był bardziej agresywny. Szybka reakcja i interwencja inspektorów TOZ, policji, fotoreporterów - zapobiegła dalszym ich cierpieniom. Dzięki tym ludziom znalazły odpowiednie warunki do życia i schronienie.

Obydwoma rękoma jestem za takimi akcjami, ale oburza mnie pewna rzecz. Jaka? A chociażby ten medialny rozgłos, ta błyskawiczna reakcja tylu ludzi, no i wreszcie osiągnięcie zamierzonego celu, czego tak bardzo brakuje w momencie, kiedy krzywda dzieje się ludziom?! Bo ile osób cierpi z powodu wręcz katastrofalnej sytuacji materialnej i finansowej? Ile rodzin w Polsce mieszka niemalże bez dachu nad głową? Ilu polskim rodzinom brakuje codziennie na chleb? Ile polskich dzieci wychodzi do szkoły bez śniadania? A zadam jeszcze jedno pytanie: Kto w takich przypadkach interweniuje tak błyskawicznie, jak w przypadku wspomnianych psów, by wyrwać ludzi ze szpon głodu, nędzy i ubóstwa?! W takich sytuacjach nie ma tak błyskawicznych interwencji... Jest za to łańcuszek wywiadów, żądania dowodów, zaświadczeń i długich oczekiwań na jakiś tam finansowy zastrzyk, czyli nędzną jałmużnę. Czyżby ludzie, byli mniej ważni od zwierząt? Przecież jak trzeba też potrafią szczekać, a nawet gryźć. I nie wiem, czy niektórzy wkrótce nie zaczną tego robić z rozpaczy...

Jak widać „ psy zabójcy” są w znacznie lepszej sytuacji. Od razu dostają pokarm, dach nad głowę i fachową opiekę medyczną. Nie jestem przeciwniczką zwierząt, a wręcz przeciwnie. Ale porównując sytuację czworonogów i „dwunogów” – coś mi tu nie gra... Dlatego marzę o tym, żeby zobaczyć akcję sztabu ludzi, którzy w tak błyskawicznym tempie wyzwalają maltretowane kobiety i dzieci z łap „dwunożnych agresorów”! Marzę, żeby zobaczyć w takiej akcji sędziów, prokuratorów i innych „opiekuno - podobnych”, którzy w ekspresowym tempie dobierają się do tyłków domowych „mordobijców”! A wreszcie chciałabym też zajrzeć pod czerep naszych rodzimych oszołomów, którzy nowelizują  ustawy o ochronie ludzi czy zwierząt...

„Przemoc – to przestępstwo”, „Przełam przemoc” – niemalże krzyczą kolorowe napisy na różnorodnych ulotkach. Tylko kto ma przełamać tę przemoc? Zastraszona i zaszczuta ofiara? Sądy czy prokuratury, które „idą na rękę” przestępcom umarzając akty oskarżenia, bądź nie wszczynając dochodzenia z powodu braku znamion czynu zabronionego, jakim jest odcięcie głowy, nogi czy ręki ?! To może niech lepiej zamienią sądowe sale na pola walk?! Niech zamienią oskarżonych i pokrzywdzonych w gladiatorów dla własnej rozrywki. Zresztą, sale rozpraw i tak już przypominają mi nie tylko pola walki, ale w większości cyrkowe areny. Bo nie brakuje na nich ani błaznów, ani wojowników, ani też pokracznych, zaślinionych „dwunogów”, z  łańcuchami na szyi. Niezłe widowisko... Oj, chętnie wpuściłabym tam chociaż jednego z tych uwolnionych, krótkonosych buldogów, by po raz ostatni zacisnął szczęki wstrzymując na chwilę swój oddech... Bo ja obserwując to wszystko, chyba już dłużej nie potrafię zaciskać ani szczęk, ani pięści, a tym bardziej zawiązać swojego języka na supeł...

16 komentarzy:

  1. Trzeba mówić co nas boli może w końcu ktoś usłyszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię Martuniu,że ktoś to usłyszy. Wiem, to z doświadczenia... To jest ,,walka z wiatrakami". A dla mnie, to co piszę jest to tylko wyznaniem boleści... Pozdrawiam Cię cieplutko;) I dziękuję za komentarz;)

      Usuń
  2. ależ Małgosiu reagują i to czasami natychmiast...........po morderstwie lub innym makabrycznym zdarzeniu, wcześniej nikt nie chce się wtrącać w rodzinne sprawy.
    Żenada, ale takie mamy prawo i polityków, którzy jak się chwycą stołków to już wszystko mają w d..pie,
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram Cię Reniu w stu procentach. Niejednokrotnie byłam świadkiem wręcz makabrycznych zdarzeń rodzinnych. Ale nikomu głowa ,,nie spadła" więc po temacie. Dziękuję za Ci za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie;)

      Usuń
  3. Niestety z ludźmi nie jest tak prosto, a jak ktoś doświadcza przemocy to często składa niejednoznaczne wyjaśnienia. Pies widzisz że jest brudny wykłodzony i pobity, człowiek powie a akurat spadłem ze schodów odcieli mi wodę itp często ze wstydu i strachu. Niestety nasze prawo nie jest jeszcze dobrze dopasowane i np zarządzenia sądu by mąż i ojciec który tłucze rodzine po rozwodzie nadal z nimi mieszkał sa dla mnie oburzające

    OdpowiedzUsuń
  4. W/g mnie Diano, wszystkie stworzenia powinno się traktować jednakowo. A przecież człowiek też jest stworzeniem... Dlatego nie mogę się pogodzić z tym, że najczęściej jest gorzej traktowany od psa... Popieram Twoje oburzenie dotyczące przemocy w rodzinie, praktycznie już nie istniejącej. Dziękuję Ci za uważne przeczytanie mojego felietonu i komentarz:) Pozdrawiam Cie gorąco;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Poruszyłaś bardzo ciekawy temat. Niejednokrotnie sama się nad tym zastanawiałam, dlaczego wszyscy pomagają zwierzętom (zaznaczam, że nie jestem ich przeciwniczką), a ludziom niestety nie. Tak wiem, że zwierzęta są bezbronne, a ludzie mają rozum i wolną wolę, ale często są bardziej nieudolni i zagubieni, niż zwierzęta, bo zwierzęta mają instynkt i nie analizują swojego zachowania, tylko w chwili zagrożenia włączają im się mechanizmy obronne. Z ludźmi, który najbardziej potrzebują pomocy często jest tak, że żyją z poczuciem winy, jakoby to one były sprawcami swojego nieszczęścia (kobiety molestowane, bite itp) i to właśnie im trzeba pomóc. Wiem, że to nie jest proste, tak jak w przypadku zwierząt, idę odbieram i koniec tematu. "Ludzkie sprawy" wymagają włożenia większego wysiłku, zwłaszcza intelektualnego i zwyczajnie czasu Po części właśnie w tym tkwi problem. Znam to z autopsji, swego czasu chciałam być prokuratorem (o jak jak kocham ten zawód, ale niestety nie w takiej formie jak on nam jest prezentowany, przez tych u "władzy") i miałam do czynienia z wieloma funkcjonariuszami i aż włos się jeży na głowie, jaki jest ich sposób myślenia, a co za tym idzie działania. Zaniechanie, często to według nich najlepsze działanie. Niestety, po poznaniu od podszewki tego środowiska, skupiłam się na drugiej mojej pasji, bardziej wdzięcznej i przyjemnej, chociaz zdarza mi się wykorzystywać moje wrodzone (chyba?) umiejętności, które byłyby przydatne w tym zawodzie w życiu codziennym. Często przerażające jest też to, jak ludzie są bezradni i mało świadomi swoich praw, możliwości itd., no i te biurokratyczne formalności, które w wielu przypadkach, są częściowo zbędne, (ale dla świętego spokoju (oczywiście swojego, nie petenta) urzędnicy ich wymają), często absurdalne, typu pit z zeszłego roku, bo co ma do tego ile ktoś zarobił w ubiegłym roku, skoro w tym może nie mieć na przysłowiowy chleb (znam taki przypadek). Oj, koniec tych wywodów, bo za bardzo się rozpisałam...
    Jeszcze raz cieszę się (o ile można się w takich sytuacjach cieszyć, chyba raczej trzeba płakać), że ktoś w końcu poruszył ten temat.
    A wracając do bloga, to jestem tu pierwszy raz, ale z pewnością będę tu zaglądać, bo w wielu kwestiach, myślisz podobnie jak ja. Dodałam Cię do mojej listy czytelniczej, więc nie opuszczę żadnego wpisu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Joasiu za odwiedziny i bardzo ciekawy komentarz. Pozdrawiam Cię cieplutko;)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy temat poruszyłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Jolu;) Ciesze się, że znowu jesteś z nami;) Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podpisuję się pod tym obiema rekami Gosiu!
    I nie przekonują mnie argumenty o bezbronnosci zwierząt, ludzie będący w takich opresjach są rownie bezbronni, szczegolnie, że to zwykle są kobiety i dzieci.

    Po prostu ratowanie zwierząt jest bardziej medialne! TV przyjedzie nagłośni... to proste i latwe a przy okazji daje sławę...

    A żeby pomóc ludziom trzeba zdecydowanie więcej wysiłku, w tym intelektu, stąd tak wielu ratujących zwierzęta a tak mało tych ratujących ludzi.

    Mam wrażenie, graniczące z pewnością, że po Kuroniu i Kotańskim to wymierający gatunek ludzi :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle zgadzam się z Tobą Dorotko. I pozdrawiam Cię gorąco;)

      Usuń
  9. Gosiu tak to wszedzie jest ze kto narobi więcej szumu - ma rację. Wszyscy boją się niezadowolonego klienta. Taki swiat się nam porobił. Szkoda. Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też szkoda, że świat ,,stanął na głowie" Beatko. Ale cóż... Nic na to nie poradzimy... Pozdrawiam Cię cieplutko;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak Wszyscy zauważyli, poruszyłaś ciekawy, ale i za razem " ciężki temat ". Świat nie stanął na głowie, on zawsze był zwariowany, tylko nie wszyscy o tym wiedzieli, bo i skąd, zanim wieść dotarła dalej, było " po sprawie " . W dobie rozwoju cywilizacji, coś się stanie na jednym końcu świata, w mig na drugim o tym wiedzą, utworzyła nam się tzw. czwarta władza, czyli media. To one robią sensację, nagłaśniają marginalne sprawy, pod publiczkę, pod poczytalność i oglądalność, ale czy powinni zajmować się tylko marginesem ? Mi brakuje w tym wszystkim człowieka, najzwyklejszego, prostego człowieka. Wystarczy spojrzeć w te media, wszędzie wymyślają reality show ( czy jak sie to tam pisze ), a kogo tam pokazują - pięknych, sławnych i bogatych, którzy i tak mają kasy od groma, a jeszcze dostaną drugie tyle za pierdoły, które inni siedzą i o zgrozo - oglądają ! Jak by zrobili ten program o P. Kowalskim, kto by to zechciał obejrzeć ? No chyba, żeby P. Kowalski latał z siekierą, maltretował żonę i dzieci,a jeszcze lepiej pozbawił na wizji kogoś życia ... Ale taki jest świat żądny sensacji i media na tym żerują, a my, niestety nie mamy takiej władzy, aby wszystkim pomóc, jednak gdy pomożemy choćby jednej osobie, w miarę swoich możliwości, to o jednego nieszczęśnika mniej. Np. Jeśli ktoś zgłasza apel o pomoc, choćby w darowaniu swojej jednej pracy na aukcję, czy choćby wpłatę symbolicznej złotówki, to - nie zawsze - bo to nie jest możliwe - ale biblijny - wdowi grosz, cenniejszy jest niż innych złoto i choćby czasem warto - weźmy w takiej akcji udział. Proszę, aby czytający wzięli sobie to do serca. I nie myślcie, że tak gadam, bo tak mi fajnie ... jednak moje kłopoty, to mój problem, dopóki daję radę to jest jak jest, a zdaję sobie sprawę, że są inni, którzy mają jeszcze gorzej ...
    Pozdrawiam Wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bożenko, dziękuję za obszerny komentarz i pozdrawiam Cię gorąco;)

    OdpowiedzUsuń